poniedziałek, 16 czerwca 2025

Oni istnieją!

 Nie jest łatwo ich spotkać. Tzn. na Mszy w kościele tak, ale już gdzieś poza, to naprawdę nie jest takie proste. No, ale przecież muszą gdzieś być, nie ma ich znowu tak mało, jak się słyszy…

Chodzi oczywiście o księży. Chociaż sam jestem księdzem, to jednak zastanawiam się dlaczego nigdzie nas nie widać. Tym bardziej, że od czasu do czasu można zobaczyć gdzieś na ulicy, na mieście, siostrę zakonną. W ostatnim tygodniu widziałem je dwa razy: raz na peronie pkp na linii otwockiej a drugi raz gdzieś na Pradze na przystanku autobusowym.

A jednak, ich też spotkałem! Akurat złożyło się tak, że musiałem podjechać do centrum w jakiejś sprawie. Wybrałem rower. Pogoda ładna i korki na mieście więc to chyba najlepsze rozwiązanie. Przyznajmy od razu: nie jechałem w sutannie. Też na księdza nie wyglądałem… Ale dlaczego o tym piszę, dlaczego ten wpis?

Dlatego, że tego dnia, podczas krótkiej środowej przejażdżki tam i z powrotem, widziałem aż trzech księży. Ale żeby ich dostrzec, to trzeba wiedzieć jak patrzeć 😊 koszulę pod koloratkę rozpoznam wszędzie, sam mam ich wiele. Rozpoznam ją nawet wtedy, gdy koloratka jest zdjęta. Tak więc, pierwszego księdza mijałem na Placu Defilad, drugiego niedaleko łazienek i trzeciego na Kruczej.

Dlaczego jednak „na świecko”? Hmm…. Zaczynam się cieszyć, że redaktor ustalił limit znaków… „nie zdążę” przyznać się do wstydliwych wniosków.

I to wszystko w czasie, w którym w Idziemy pojawia się artykuł o sutannie („Znak rozpoznawczy” nr18/2023) a na idziemy.pl czytam artykuł „Pobicia księży”. Czy naprawdę jest aż tak źle?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Słodko - gorzko

Normalnie w niedzielne popołudnie, tak przed Mszą o 18:00, albo ląduję z książką albo ucinam sobie krótką drzemką. A czasami jedno i drugie....