„Czekam na Twoje teksty do Idziemy.pl. Możemy zrobić coś
wielkiego.” – napisał redaktor. Hmm… początkowy entuzjazm osłabł przez
wątpliwości. Kto dzisiaj czyta bloga? Chyba trzeba zrobić vloga, to może tak,
może ktoś obejrzy. Kto wchodzi na stronę naszej diecezjalnej gazety? I tak
dalej, i tak dalej…. Te i inne wątpliwości, żeby jednak nie zaczynać. A ich
cechą wspólną jest brak konkretu i niepewność.
Całe szczęście, że już tyle razy się na sobie zawiodłem, że już
wiem co to oznacza. Miks lenistwa, zniechęcenia i strachu podany w formie
imitującej rozważanie. Coś pięknego. Czyli zaczynamy pisać…
„Ksiądz ma bloga?!” wykrzyknął, chyba z entuzjazmem, jeden z moich
uczniów. Co prawda, jego zdziwienie nie dotyczy tego, co teraz czytacie, a
dawnej relacji z rowerowej pielgrzymki do Włoch, ale też było wymowne. I to
jeszcze w czasach spod szyldu smartfona i YouTube’a. Właściwie, to zdziwiłem
się, że młody człowiek (6 klasa) w ogóle wie co to jest blog 😊
A więc i to zdarzenie było jakimś argumentem na tak. Było ich
więcej. Najbardziej jednak chciałbym pokazać, hmm… jak to nazwać, normalność
życia osób duchownych, naszych przeżyć, zajęć, zmartwień i trosk. Nieustannie
spotykam się bowiem z jakąś formą zdziwienia podczas różnych rozmów z ludźmi. A
że ksiądz to? A że tamto? I to ksiądz może? Czasami strach a czasami śmieszno,
co i jak ludzie o nas myślą… na pewno nie to, że my też ludźmi jesteśmy!
Chciałbym żeby ten blog był takim małym okienkiem, przez które
będzie można popatrzeć na fragmenty zwykłego życia normalnego człowieka i
księdza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz